* Na zbawienie duszy - przepis osiemnastowieczny *

Przede wszystkim potrzebne jest wstawiennictwo. Jak je osiągnąć?
Jest na to kilka sposobów.

   Ktom był żyjący? Grześnik, wie świat cały. To duszy mojej cale nie pomoże - kilka lat przed śmiercią napisał na swym epitafium Rafał hrabia Gurowski, kasztelan poznański. Z portretu trumiennego spogląda czerstwy, wąsaty szlachcic w lśniącej zbroi i czerwonym płaszczu. Czy w istocie tak myślał, czy była to jedynie konwencjonalna, epitafijna kokieteria, zgodna zresztą z duchem epoki? Tego już nigdy się nie dowiemy. Zachowane ślady, choć bardzo ciekawe, na takie pytanie nie udzielają odpowiedzi. Po Rafale Gurowskim (1716-1797) przetrwały portrety, ruiny zamku, ufundowany w Wyszynie drewniany kościół NMP oraz osiem barokowych epitafiów, w trzech wielkopolskich kościołach: u Bernardynów we Wschowie i w Kole, oraz u Cystersów w Obrze.
    Długie, kilkudziesięciowersowe epitafia poświęcone są najbliższej rodzinie Rafała. Spisane wierszem na lśniących, miedzianych tablicach, wszystkie są autorstwa Gurowskiego. W ciągu osiemdziesięciojednoletniego życia przeżył on śmierć Ludwiki - swojej żony oraz czworga z piątki dzieci. Dlaczego epitafiów jest osiem? Syn nie miał nagrobka, zginął na wojnie, za to zwłoki żony i najstarszej córki hrabia podzielił i pochował w dwóch miejscach. Ciała we Wschowie a serca w Obrze i Kole. Podobnie też dla siebie za życia przygotował dwa epitafia, po czym zgodnie ze swoją wolą został pochowany w dwóch miejscach.
   O co chodziło? O sprawę najważniejszą - zbawienie duszy. Pochówki odbyły się w kościołach przyklasztornych. Bernardyni i Cystersi wsparci fundacjami zobowiązali się do modlitw w intencji duszy dobrodziei. Podwójne pochówki - służyć miały zdwojeniu tych modlitw. Były też dodatkowym zabezpieczeniem, na wypadek rozwiązania któregoś z zakonów.
   Bez zasług cnoty schodzę z tego świata - pisał Gurowski - trwożę się. Rzeczywiście trochę powodów do obaw miał. Nie cieszył się dobrą opinią współczesnych, fatalną miał też u późniejszych historyków. "Patriotą nie był. Lgnął do ludzi nikczemnych - zanotowano w Encyklopedii Powszechnej Orgelbranda - niczym nie zrażał się na tej delegacji (chodziło o sejm rozbiorowy 1772 roku, na który był wydelegowany), wszystko obojętnie przyjmował i z posłami niby to się ucierał, ale była to tylko walka na słowa, bo w gruncie rzeczy na wszystko się z nimi zgadzał. Jeden z najobojętniejszych ludzi epoki."
   Jak najgorzej układały się też stosunki Rafała z poddanymi. Toczył z nimi nieustające spory. W 1779 roku wszystkie wsie starostwa kolskiego odmówiły świadczeń na rzecz dworu i wystąpiły do sądu oskarżając hrabiego o nadmierny ucisk, bicie i kaleczenie. Chłopów poparli mieszkańcy Brdowa i Koła oskarżając hrabiego o zmuszanie ich do pańszczyzny w niedzielę.

Dalszy ciąg
Dalszy ciąg
PRYWATNA STRONA POŚWIĘCONA RAFAŁOWI GUROWSKIEMU